poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 1

*Pięć lat później*

Stąpałam boso po ciepłym piasku, delektując się promieniami słońca które delikatnie muskały moją skórę. Chłodne fale oceanu, przyjemnie obmywały moje stopy, a do moich uszów dobiegał cichy odgłos natury. Przede mną rozciągała się ogromna plaża a obok mnie szedł wysoki, niebiesko-włosy chłopak. Spojrzałam w jego miodowe oczy. Zatrzymaliśmy się, on złapał moją dłoń. Staliśmy przez chwilę patrząc sobie w oczy. Niektórzy mówią, że one są lustrem do duszy człowieka. Mam nadzieję, że to prawda, bo w jego oczach widziałam tylko miłość i troskę, skierowane w moją stronę. Objął mnie w pasie. Przyciągnął do siebie. Zmrużyłam oczy i lekko rozchyliłam usta, gdy nagle... Zrobiło się okropnie zimno i morko. Otworzyłam oczy i pisnęłam, wywołując głośną salwę śmiechu. Zobaczyłam przed sobą roześmianą twarz brunetki, z różdżką wycelowaną w puste, lewitujące wiaderko. Głupia tradycja! Kogo to był pomysł, żeby nudzić ostatnią śpiącą osobę lodowatym wiadrem wody?! Przerwała mi takie piękny sen! I to w takim momencie! Właśnie miałam się pocałować z... Miałam się pocałować z Teddym?! Czemu Ted mi się śnił!? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi, nigdy mi się nawet nie podobał... Ech, nieważne to tylko sen. Teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie, trzeba na Maxie powrzeszczeć.

- Max!! - Wrzasnęłam na cały głos, próbując się wygramolić z łóżka. Niestety, klejąca się do mnie mokra pościel skutecznie mi to uniemożliwiała i dała mojej przyjaciółce czas, żeby uciec do łazienki. Gdy w końcu udało mi się odplątać z kołdry, Max była już bezpiecznie zabarykadowana w łazience, do której zaczęłam się dobijać, wykrzykując najsoczystsze przekleństwa, jakie mi przychodziły do głowy.
- Maxine, wyłaź z tej durnej łazienki, zimno mi, muszę się przebrać w suche ubrania!
- Nie wyjdę bo krzyczysz - powiedziała Max, płaczliwym głosem. Zaśmiałam się.
- Emerald! - Zagrzmiała Juno. Miała bardzo groźny ton i zawsze jak coś się działo w dormitorium, co nie powinno, Juno to naprawiała. - Przeproś ją w tym momencie! - Maria i Abbie zachichotały.
- Dobrze, mamo - powiedziałam sarkastycznie, udając skruszenie - Maxie, kochanie, przepraszam, już nie będę na ciebie krzyczeć, ale proszę cię, wyjdź już!
- No! I w ogóle, to czemu nie wysuszysz się zaklęciem? Maria na pewno jakieś zna- powiedziała Juno, grzebiąc w swojej szufladzie z bielizną. Ja zrobiłam słodkie oczka do mojej przyjaciółki, a ona tylko przewróciła oczami i wyciągnęła różdżkę, wycelowała ja we mnie i powiedziała
- Faire Secher - Poczułam jak ciepło rozlewa się po moim ciele i się do niej uśmiechnęłam. Gdy jednak zobaczyłam jak zatyka sobie usta ręką, uśmiech zeszedł mi z twarzy. Usłyszałam stłumiony śmiech współlokatorek. 
- O co wam chodzi? - Zapytałam zaniepokojona. Co mi ta małpa zrobiła!? Podeszłam wolnym krokiem do lustra. To co zobaczyłam w odbiciu było... Nawet nie znam odpowiedniego słowa... Cała moja skóra, włosy, paznokcie a nawet moje zęby... Mieniłam się wszystkimi kolorami tęczy. 
- Marie!! Coś ty mi zrobiła!? - wybuchnęłam. Ja tak przecież nie mogę się pokazać przed całą szkołą! 
- Emie, przepraszam, ja na prawdę nie wiem co się stało! Nigdy nie używałam tego zaklęcia, tylko o nim czytałam i... - zaczęła się tłumaczyć, niestety jej głos był ledwo słyszalny, przez śmiechy Juno i Abbie. 
- Co się stało? Też chcę wiedzieć! - usłyszałam donośny głos Max, dochodzący z łazienki. Wtedy dziewczyna wyszła. Gdy mnie zobaczyła, dołączyła do śmiejących się dziewczyn, a Juno wykorzystała okazje i wślizgnęła się do łazienki. 
- Juno! No wiesz co!? Ja tu marznę, a ty tak perfidnie wykorzystujesz moją nieuwagę! - Po raz kolejny krzyknęłam. Dopiero po chwili skojarzyłam że już jestem sucha i nie jest mi zimno, ale i tak było dość późno. Mieszkałyśmy w piątkę w jednym dormitorium, w piątkę dzieliłyśmy jedną łazienkę. Chociaż Max i Maria były rannymi ptaszkami i zawsze były gotowe zanim ja się jeszcze obudziłam, Juno, Abbie i ja miałyśmy około godziny na wykonanie wszystkich porannym czynności, co było nie lada wyzwaniem. Jak wreszcie dostałam się do łazienki, umyłam się i z wielka ulgą zauważyłam że tęczowa "farba" zmywa się wodą. Gdy już wszystkie byłyśmy wyszykowane, podążyłyśmy szybkim krokiem do Wielkiej Sali na śniadanie. Juno, Abbie i Maria usiadły przy naszym, Gryfońskim stole, a ja z Max dosiadłyśmy się do Puchonów.
- Hej Lupin, Guzzler - powiedziała śpiewnie Max, siadając na przeciwko chłopaków. Ja pomachałam tylko krótko ręką i od razu zajęłam się jedzeniem. Spojrzałam ukradkiem na Teda i momentalnie przypomniał mi się sen. Chłopak jest ładny. I miły. Ale nie... Nic większego do niego nie czuję i nigdy nie czułam. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i niech tak zostanie.
- Cześć dziewczyny - powiedział Marcus - Hej, Max, nie jedz tak dużo, bo gruba będziesz - zaczął się droczyć, gdy brunetka sięgała po trzeciego tosta. Dziewczyna skwitowała to tylko cichym prychnięciem.
- A gdzie zgubiliście Tulip? - gdy tylko zadałam to pytanie, zobaczyłam burzę rudych loków zmierzających w naszą stronę, a pod lokami, drobną, bladą twarzyczkę naszej przyjaciółki.
- Właśnie idzie - powiedział Marc.
- Właśnie widzę.
- To co się głupio pytasz?
- Wtedy jeszcze nie widziałam - warknęłam. Marcus, pomimo swojego przyjacielskiego, miłego charakteru, potrafił być strasznie denerwujący. Czasami miałam ochotę trzasnąć go w ten jego głupi, napuszony łeb, ale po chwili ta ochota mijała. Na szczęście dla niego.
- Oj no Emerald, wiesz przecież, że żartuję - zaśmiał się. Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale Tulip właśnie przyszła, przerywając tym naszą dyskusję.
- Heej! - przywitała się.
- Co tak długo? - zapytałam. Dziewczyna posłała mi mordercze spojrzenie.
- Gdybyś i ty musiała się codziennie użerać z taką szopą na głowie, też byś przychodziła trochę później.
- No co ty, masz piękne włosy - dołączyła się do rozmowy Max - Sama bym chciała takie mieć.
- Jasne... Wam wystarczy rozczesać i już są gotowe... Ja jak rozczeszę... - Przerwało jej głośne chrapanie dochodzące od chłopaków. Przewróciłyśmy wszystkie oczami.
- Jak można uważać, że rozmowa o włosach, jest taka fascynująca? - zapytał Ted.
- Zwłaszcza ta sama rozmowa, od pięciu lat! - dodał Marc.
- Jeśli tak bardzo ci włosy przeszkadzają to idź do Marie, może zna jakieś zaklęcie na ujarzmienie kłaków - zaśmiał się niebiesko-włosy. 
- Nie radze - powiedziałam zanim dziewczyna jeszcze wstała i pokazałam jej paznokcie i końcówki włosów, które nadal były kolorowe. 
- O co chodzi? Ładne przecież - zdziwiła się ruda.
- Cala tak wyglądałam. Wiesz, razem ze skórą i zębami. Marie mnie suszyła - powiedziałam, wywołując salwę śmiechu wśród moich przyjaciół.
- To ja wole nie mieszać z natura i zostawić moje włosy takie jakie są - zaśmiała się i nie ruszyła się z miejsca.
- Proszę, nie zaczynajcie znowu o tych włosach i paznokciach i innych nienormalnych rzeczach! - powiedział Marcus błaganlym głosem.
- Pogadajmy o czymś fajniejszym - zaproponował Ted.
- Właśnie! Na przykład o...
- Quidditchu! - Max i Tulip dokończyły za niego chórkiem i same zaczęły imitować chrapanie. Chłopacy wyszczerzyli zęby.
- Cały czas o Quiddtchu gadacie! Jak może się wam ten temat nie znudzić? - zapytała Max. Maxine była bardzo... Niepewna co do latania. Miała ogromny lęk wysokości, nigdy nawet na mecze nie przychodziła. Jej ojciec grał w reprezentacji Angielskiej jak była mala i na jednym meczu, spadł z miotły. Na szczęście, dzięki czarom, nic strasznego mu się stało, ale dla dziewczyny było to bardzo traumatycznym przeżyciem. Od tamtej pory nigdy nie wsiadła na miotłę i nigdy nie widziała jak ktoś inny to robi.
Według Tulip, Quidditch był po prostu nudny.
A ja, chciałam w tym roku spróbować dostać się do drużyny Gryffindoru! Już w pierwszy weekend, na tablicy ogłoszeń zobaczyłam, że szukają nowych ścigających oraz bramkarza. Sądzę, że dostałabym się na pozycje ścigającej.
- Quidditch jest najlepsza gra na świecie! - powiedziałam. Każdy mugolak w tej szkole to na pewno potwierdzi
- Emerald ma racje - powiedział Marcus. On sam grał dla Puchonów. Był szukającym.
- Quidditch nigdy nie może się znudzić - dodał Teddy, który, chociaż uwielbiał ten sport, nie chciał grac w szkolnej drużynie, z niewiadomych powodów.
- Jak już jesteśmy na temacie Quidditcha, to pomyślałam ze w tym roku spróbuję dostać się do drużyny - podzieliłam się moimi zamiarami z przyjaciółmi.
- No tak! Słyszałem ze Chris jest nowym kapitanem. To największe ciacho z Gryffindoru - zaśmiał się Marcus. Chociaż to wcale nie był powód mojego zainteresowania drożyną Gryfońską, zaczerwieniłam się po same cebulki włosów. Czy ja muszę się cały czas rumienić!? Głupia krew, po co leziesz do policzków?! Chłopacy parsknęli głośno a dziewczyny zaczęli pogwizdywać.
- Emie, czemu nam nie mówiłaś, ze Chris ci się podoba? - zapytała Tulip.
- Nie podoba mi się! - postanowiłam się bronic. Niestety, to tylko sprawiło, że przestali mi całkowicie wieżyc.
- Mogę ci załatwić z nim randkę jak chcesz! - łobuzerski uśmiech wstąpił na twarz Max. Ona coś knuje!
- Nie! Max, proszę cie! Nie rób nic! - zaczęłam ją błagać. Wiem, że jak ona coś sobie ubzdura, to będzie się tego trzymała przez wieczność, ale zawsze można sprobowac. Nie chciałam się spotykać z Chrisem. Był starszym kobieciarzem. Jakbym chciała się z nim umówić, na pewno by się zgodził, a potem by mnie zostawił. Chris był takim naszym odpowiednikiem Syriusza Blacka z książek. Z blogów, bardziej pasuje. A ja wole nie być jego kolejną zabawką, którą wyrzuci jak znajdzie coś lepszego.
Max i Tulip zaczęły bawić się w swatkę, jakby to zrobić, żeby Chris mnie zaprosił na randkę, co na ta randkę ubiorę, co będę na niej robić. Jeszcze chwila i zaczną mi ślub planować! Nie będę im przeszkadzać. Przewróciłam oczami i sprawdziłam jeszcze raz mój plan lekcji. Pierwsze mam zielarstwo z Nevil... Z profesorem Longbottomem. Boże, ale będzie niezręcznie! Opierając się na łokciu, wzięłam jeszcze jednego naleśnika i próbowałam nie myśleć o ostatnim spotkaniu z nauczycielem.

19 komentarzy:

  1. Hej :)

    Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wstawiłaś tutaj nową notkę. Powiem szczerze, że Twój styl pisania się poprawił i trzymam kciuki, żebyś się go trzymała ^^
    Bardzo fajnie opisujesz historię, rozumiem, że toczy się po upadku Voldka?
    Liczę na to, że szybciej wpadnie coś nowego!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło, że ci się podoba :) tak, piszę w czasach po Voldemorcie, Emerald jest z roku Teddy'ego Lupina :)

      Usuń
  2. Hm, ciekawe co się wydarzyło przy ostatnim spotkaniu Emerald i Nevilla ??
    Mam nadzieję, że w następnej notce wyjaśnisz, o co chodzi. :)
    Rozdział bardzo fajny, ładne opisy i miło się czyta :D
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nn!
    Weny życzę,
    Ness :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnej notce będzie mała retrospekcja o Neville'u :) Dzięki wielkie :) Cieszę się, że ci się podoba :)

      Usuń
  3. Super!
    Bardzo swobodny styl pisania, strasznie przyjemnie się czyta :33
    W pierwszym rozdziale już poznajemy przyjaciół głównej bohaterki ♥
    Haha jakbym widziała siebie w roli swatki :33 Widzę, że to normalne nie tylko u mnie xD
    Jestem okropnie ciekawa co się stało między Nevillem, a Emerald :D
    Czekam niecierpliwie i czekam na nn!
    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Poznajemy :) Bo po co czekać? :D Jeszcze nie wszyscy, ale jak narazie więcej nie będzie :)
      Koleżanki Swatki wszędzie występują, życie bez nich nie było by takie same :3

      Usuń
  4. Jeju, ale się uśmiałam jak czytałam. :D Strasznie mnie wciągnęło ;** Ciekawe co dalej z Chrisem? I też mnie zastanawia co z Nevillem? ;)
    Czekam na kolejny rozdział. ;*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, aż sie ciepło na sercu robi jak się czyta takie komentarze :3 Już w nastepym rozdziale wszystko wytłumaczę, bedzie za tydzień :)

      Usuń
  5. Woooooo! Kobietooo! Nievile?! Co ty knujesz? Szczwany lisie! Tedzioooooo! Lubie Tedzia. Tedzio is totally sexy and shit xD Misiek, ale wiesz, ze druzyna to nie przez 'o'? i nie mam na mysli 'ó' tylko 'o'. Sprawdz. I tak ogole to pisaj Lily bo mi nudno xDD Trzym sie cieplo, chce wieceej! <3 Loff ju

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Alex, nie robię z mojego opowiadania jakiegoś nienormalnego porno. Nie. Neville nikogo nie zgwałci, on też nie będzie zgwałcony. Wiem że Tedzio jest sexy ^^ I jak znowu drożyna?? Ja nic takiego nie piszę!! To ty!! Kłamkiesz!! A na Lily to tyle co rozdział dodalam! Notka już skończona całkowicie ^^ Czekasz juz jakieś 4 miesiące, poczekasz jeszcze trochę xD

      Usuń
  6. Nie doczekałam się, ale to nie ważne. :D
    Przez chwilę mnie trochę zmyliłaś z tym snem, bo już się bałam, że trafiłam na kolejnego bloga o tematyce (Twój i tak jest niesamowicie oryginalny) miłości w HP, ale się myliłam. :D
    Wątek z przyjaciółkami w dormitorium, też ciekawy.
    Fajnie też przedstawiłaś ich śniadanie.
    Nie mogę się doczekać, aż zaczniesz pisać dalej. Cieszę się, że wplatasz 'starych' bohaterów, będzie ciekawie.
    Ohhh! Nie mogę się doczekać! ♥
    Weny, i zapraszam do mnie. (http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/).
    -Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim blogu będzie masę retrospekcji, więc i na pierwszą wizytę na Pokątnej coś się znajdzie :)
      A z tym snem, to właśnie o to chodziło, ponieważ nie chcę robić następnego, oklepanego romansu, ale w końcu to nastolatki więc trochę tego też musi być no nie?
      Starych bohaterów też trochę będzie, Teddy jest chrześniakiem Harry'ego :)
      Cieszę się, że ci się podoba, do ciebie na pewno zajrzę, jak tylko skończę uzupełniać bohaterów ^^

      Usuń
  7. WOW ... świetny !! Teddy hym interesujące xD Chris i porównanie z Syriuszem po prostu świetne, a co mnie najbardziej ucieszyło (aż się do monitora uśmiechnęłam) to z tym ślubem xD Czekam na jeszcze i życzę weny !
    No rozdział po prostu świetny :D
    I Zapraszam do mnie (http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wiele planów co do Teddy'ego, sen ma być takim.... nawet nie wiem czym ^^ A takiego Syriusza to każde pokolenie potrzebuje :D
      Miło że ci się podobało ^^ Już zaczęłam czytać twój blog, jak tylko skończę to dam komentarz :D

      Usuń
  8. Super się zapowiada ^^ ff zawsze spoko! Świetny masz styl pisania ;3

    Zapraszam do mnie!:] Też o HP
    http://prawdziwa-praca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej. Uroczo, ale zastanawiają mnie te imiona. I Syriusz to Syriusz. Kobieciarz, być może, a później co? Kawaler. :3 Fajnie piszesz. ;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imiona są dziwne, bo idę w ślady Rowling ^^ Też miała dziwne imiona :D I też, tak jak ona nazwiska coś oznaczają :D I mi tu bardziej chodzi o takiego blogowego Syriusza :)
      Dzięki, fajnie że ci się podoba :)

      Usuń
  10. Kiedy następny ?? Bo już nie mogę się doczekać xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej! Ale ja bym chciała być teraz na miejscu Emerald... Słońce, PLAŻA! Mmmm... u mnie pada śnieg -,-
    Hihi ^^ strasznie chyba fajnie tak eksperymentować z zaklęciami xD Kooocham magię ;*
    Ojoj, rzeczywiście niezręcznie...ale nasza Emerald z pewnością wybrnie! :D

    Rozdział cudny - czyta się lekko i miło :33 Pragnę cię zaprosić do mnie, ponieważ to będzie dla mnie wielki zaszczyt, jak mnie odwiedzisz ;P co prawda, jestem przy 10 rozdziale, ale niedawno dodałam "Streszczenie" więc jest łatwiej ;*
    Proszę, zajrzyj! I już pędzę do rozdziału 2 :))

    AAlexa ;)

    OdpowiedzUsuń